Otwarcie sezonu z Libra Lures
1 stycznia (oczywiście w zależności, od Okręgu) jest dla pstrągarza datą równie ważną, jak dla boleniarza 1 maja, czy „Dzień dziecka” dla sandaczowca. Misternie snute przygotowania, nie omijają pudełek z przynętami, których zawartość jest nierzadko wielką tajemnicą, skrywaną na równi z ulubionymi miejscówkami. Każdy z nas ma swoje ulubione „pewniaki”, jednak warto pozostać otwartym na nowości, gdyż nierzadko potrafią „otworzyć wodę”.
Jeszcze niedawno, przynęty miękkie, były traktowane nieco po macoszemu. Owszem, wielu wędkarzy adoptowało okoniowe wabiki do łowienia pstrągów, jednak dopiero pojawienie się na rynku przynęt dedykowanych do łowienia „kropków”, zrewolucjonizowało łowienie tych pięknych ryb. Dlatego wychodząc naprzeciw potrzebom wędkarzom, postaramy się przybliżyć Wam zarówno techniki zbrojenia, prowadzenia, jak i doboru poszczególnych modeli, z coraz bogatszej oferty Libra Lures.
Zima – czas „robaka”.
Lodowata woda, uboga baza pokarmowa i zmęczone niedawno odbytym tarłem ryby. Tak w skrócie można scharakteryzować zimowe warunki, panujące nad większością wód. Nie jest to czas łatwy, ale absolutnie nie oznacza to, że jesteśmy bez szans. Kluczem do sukcesu, jest spełnienie trzech podstawowych warunków. Pierwszym, jest znalezienie miejsc, gdzie będą przebywały ryby. Ponieważ już sobie powiedzieliśmy, że woda jest zimna, a więc dobrze natleniona. Ryby więc nie muszą, tak jak latem, ustawiać się w bystrzach, gdzie życiodajnego tlenu jest najwięcej. Poza tym, zmęczenie tarłem i niedobór pożywienia, nakazują instynktownie oszczędzać energię. W związku z tym, ryby chętnie wybiorą miejsca nieco głębsze, z lekkim uciągiem. Drugim koniecznym warunkiem, jest dobór przynęty, który uzależnimy zarówno od rodzaju pokarmu, na jakim żerują ryby, jak i jego wielkości. Niezmiernie istotny jest tu bilans energetyczny – ospałym rybom dużo bardziej opłaca się wydatkować energię na zapolowanie na większy kąsek, niż tracić cenne siły na uganianie się za „paprochami”. Imitacje dżdżownic, a więc Dying Worm, oraz Fatty D’Worm (także w wydaniu „Tournament”) stanowią podstawowy wabik dla wielu wędkarzy. Mięsisty, kusząco falujący „robal”, to łakomy kąsek, któremu nie przepuści żaden wygłodniały pstrąg. Sprawdźcie, czy Wasze sklepy poszerzyły asortyment o Flex Worma. Ta imitacja dżdżownicy z podwiniętym ogonem, skusi niejedną nakrapianą życiówkę – jestem tego pewien! Oczywiście, oprócz kopii robaków, warto poświęcić jedną przegródkę pudełka na kilka sztuk tłustych Largo i Larv.
Zbrojenie i technika prezentacji.
Klasyczne zbrojenie przy użyciu główki jigowej, lub bezzadziorowego haczyka muchowego z wolframową główką, należą do najpopularniejszych i najchętniej stosowanych. To jednak nie koniec możliwości zbrojenia wabików spod znaku Libra Lures. Tych jest tak dużo, że potrzebowałbym na to kilka kolejnych stron. Aby jednak Wam tego oszczędzić, zachęcam do pobrania najnowszego katalogu. Znajdziecie w nim proponowane sposoby uzbrajania każdego z wabików, łącznie z rekomendowanymi wielkościami haczyków. Świetna „ściągawka”, nie tylko dla początkujących, ale i bardziej doświadczonych wędkarzy. Osobiście trzymam się zasady, że lepiej założyć hak nieco krótszy, niż za długi. Dzięki temu nie „zabijamy” pracy gumy, poprzez jej zbytnie przesztywnienie. Dodatkowym argumentem za takim zbrojeniem jest fakt, że ryby z reguły atakują wabik „od głowy”, pewnie zapinając się nawet na najkrótszym haku.
Ok. Haczyk mamy dobrany. Kolejnym zadaniem, będzie kwestia doboru obciążenia, które jest kwestią kluczową. Tutaj, podobnie jak zbyt długi haczyk, zbyt duże obciążenie również jest wysoce niepożądane. Jedną z największych zalet przynęt Libra jest to, że wykonane zostały z materiału miękkiego, o wysokiej elastyczności i przede wszystkim – pływającego. Wyporność wabika w połączeniu z odpowiednim obciążeniem, zapewnia naturalne zachowanie się przynęty w wodzie, co jest kluczowe, by przechytrzyć ostrożnego pstrąga. Wielkość wolframowego koralika, lub gramaturę główki jigowej musimy dobrać w zależności od kilku zmiennych. Głębokości łowiska, mocy uciągu, wyporności (rodzaju) przynęty, aktywności ryb, a także kąta, pod jakim podajemy przynętę. Rzucając pod prąd, musimy pamiętać, że napierająca woda, niejako wtłacza nasz wabik do dna i już niewielkie obciążenie pozwoli sprowadzić przynętę do dna. Z odwrotną sytuacją mamy do czynienia, podczas prowadzenia pod prąd, choć ta technika jest chyba najrzadziej stosowana.
Tym sposobem, od zbrojenia, doszliśmy do prezentacji, czyli technik prowadzenia. Jak nietrudno się domyśleć, będzie ono zależne od charakteru konkretnej obławianej miejscówki, możliwości naszego ustawienia i chociażby głębokości łowiska. Najbardziej popularne i wysoce skuteczne jest prowadzenie tzw. „wachlarzem”, kiedy wykorzystując płynącą wodę, spławiamy możliwie naturalnie nasz wabik. Długie Dying Wormy i Fatty D’Wormy reagują na każdy, nawet najmniejszy ruch wody. Często już samo utrzymanie napiętej linki wystarcza, by nurt wody zrobił za nas resztę. Ekstremalnie miękka guma zareaguje nawet na najmniejszy ruch nadgarstka. W tym miejscu należy wspomnieć o nowym Flex Wormie, który delikatnie animowany, pokazuje swoje najlepsze oblicze, prostując się i wracając do swojej „zwiniętej” pozycji, niczym prawdziwa, dryfująca dżdżownica. Koniecznie spróbujcie!
Pstrągowa różdżka, czyli kilka słów o sprzęcie.
Dobór zestawu, to temat nie tylko na cały rozdział, ale zapewne i książkę. Tu poruszę ten temat bardzo ogólnie, odwołując się do kilku zasad, jakimi warto kierować się, wybierając niezbędny ekwipunek. Wiadomo, że tyle zestawów pstrągowych, co wędkarzy i odwiedzanych przez nich łowisk. Innymi zasadami rządzi się łowienie w niewielkim, górskim strumieniu, a innymi w dużej rzece, zamieszkałej przez okazałe osobniki. Pamiętajmy jednak, że najpierw dobieramy nasz sprzęt pod kątem wabików, jakie zamierzamy zaserwować naszym potencjalnym zdobyczom. Technologia, w jakiej produkujemy współczesne wędziska i linki sprawiają, że pozornie ultradelikatny sprzęt, przy odrobinie wprawy i umiejętności prowadzenia techniki holu, pozwoli na wyholowanie rekordowej ryby, bez konieczności zamęczenia jej długim holem. Przyjmuje się, że, przynajmniej na początek, optymalny będzie kijek w przedziale 160 – 210 cm o górnej granicy rzutowej nie przekraczającej 10g. Uzupełnieniem będzie niewielki kołowrotek z precyzyjnym hamulcem i dobrym nawojem cienkiej (0,05 – 0,08) plecionki. Na wypadek ostrego mrozu, warto zabezpieczyć się zapasową szpulą z żyłką o średnicy 0,12 – 0,16 mm. Taki zestaw ma w swoim ekwipunku praktycznie każdy spiningista i będzie stanowił wystarczające „combo” dla początkującego. Oczywiście, na rynku jest dostępnych coraz więcej wędzisk, czy to seryjnie produkowanych, czy też zbrojonych na indywidualne zamówienie, które przeniosą nasze łowienie na jeszcze wyższy poziom, jednak żeby zacząć swoją przygodę z robalami od Libry, wcale nie musicie inwestować potężnych środków w zestaw.
Już za kilka dni, spotkamy się nad pstrągowymi wodami całej Polski. Pamiętajcie o bezzadziorach, podbieraku z gumową siatką, zwilżaniem dłoni przed chwytem ryby i ostrożnym obchodzeniu się ze zdobyczami. A tych, zwłaszcza z wykorzystaniem przywołanych wabików, wierzę, że nie zabraknie! Zaufajcie robalom Libra, a szybko przekonacie się o ich ogromnej skuteczności, a łowienie, a wręcz zabawa nimi, sprawia wędkarzowi mnóstwo satysfakcji i frajdy.